Witajcie,
Dawno nie pisałam, niestety brak czasu robi swoje...
Tak się składa, że obecnie jestem w Albanii - na północy pada deszcz i momentalnie zrobiło się chłodniej. Wykorzystując aurę sprzyjającą siedzeniu w domu, postanowiłam podzielić się z Wami wrażeniami z wczorajszej (szybkiej bo szybkiej) wycieczce po albańskiej stolicy - europejskiego pędu w niewiadomym kierunku, postkomunistycznego bałaganu, braku ładu i składu - a więc Tiranie. Mieście, charakteryzującym się wielkim planem przebudowy czegoś w nicość.
Czas płynie, zmienia się partia rządząca, nadchodzi kolejna prezydentura a stolica przeżywa jedno załamanie po drugim. Z jednej strony trwający bum budowniczy napawa optymizmem, a z drugiej brak praworządności przeraża.
Trudno o Tiranie mówić wyłącznie źle, bo dla wielu jest ona miejscem spełniania marzeń, realizowania własnych pragnień, życiowych planów. Jak na stolicę przystało są tu najlepsze szkoły i uczelnie, dobre miejsca pracy, których i tak jest niestety za mało w porównaniu do masy wykształconej inteligencji. Miasto, oprócz tętniącego życiem centrum, posiada również swój peryferyjny wymiar, stworzony przez przybyszów ze wszystkich stron Albanii, szczególnie z górskich terenów. Pozostawiają oni swoje życie na wsi i walczą o przetrwanie w wielkiej metropoli.
Tirana to miasto prawdziwych kontrastów:
1. PIĘKNE - bo rozwijające się, proeuropejskie, przyjaźnie nastawione do turytów; BRZYDKIE - bo brudne, nieogranięte, rządzące się niewiadomymi prawami;
2. DROGIE - bo wychodzi się z założenia, że to co się rozwija i daje perspektywy musi kosztować; TANIE - bo życie zaczyna się od Tirany, mieszkanie 100m/2 można kupić za 50tys. euro;
3. NOWOCZESNE - uczące się od Europy jak gospodarować wielkie możliwości, wszędzie pełno greckich, amerykańskich, włoskich przedstawicielstw - Alpha Bank, korporacyjne biurowce; PREHISTORYCZNE - patrząc na drogi ma się wrażenie, że świat oszalał;
4. BEZPIECZNE - turyści są mile widziani, bardzo łatwo i komunikatywnie można dogadać się w każdym języku, ludzie są przyjaźni a kafejki czekają na zmęczonych spacerami czy zakupami; NIEBEZPIECZNE - wrażenie chaosu przytłacza i często można wjechać w ulicę i nie mieć najmniejszej ochoty nawet wysiąść z samochodu;
5. PRZYSTAŃ – dla tych, którym marzy się życie podobne do tego w Paryżu, Berlinie czy Rzymie (nie oszukujmy się, Tiranie jeszcze daleko do takiego statusu); CHWIEJĄCY SIĘ STATEK - nie wiadomo o co chodzi, wszystko ma zupełnie spontaniczny wymiar, władza prześciga się w burzeniu tego co poprzednia zbudowała...
Wszystko kolorowe a zarazem szare. Zabudowania Tirany to wciąż mało logiczne skupisko wszystkiego i niczego...
Byrek(wypiekany na dużych blachach, coś na zasadzie kilku złożonych ze sobą płat ciasta francuskiego-z mięsem, jajeczny albo na słodko), pizza, lody.
Nowe dzielnice budowane są zaraz przy walących się, starych kamienicach; czasem trudno wyobrazić sobie, kto wydaje tak absurdalne pozwolenia na nieprzemyślane zagospodarowanie terenów stolicy...
alez tam musi byc ciekawie :)))
OdpowiedzUsuńa na 100m2 za 50tysiaczkow z przyjemnoscia mozna sobie zaczynac zycie ;)
OdpowiedzUsuńkupuję
Usuń