Bo to jeden z ostatnich krajów Europy, który corocznie nie jest nawiedzany przez miliony turystów. Ciągle czuć w nim świeżość, a będąc w wielu miejscach ma się świadomość, że to nie to samo co kamienie Akropolu wydeptywane przez zwiedzających, czy Wieża Eiffla, na którą tysiące patrzyło z dołu. Trudno jest też powiedzieć, że Albania ma tzw. "wzięcie" w biurach podróży - i nie zdarzyło mi się w Polsce zobaczyć na witrynie jednego z nich, propozycję zorganizowania takiej wycieczki.
A szkoda... bo ten kraj, to jeden z niewielu na Starym Kontynencie, który wciąż pachnie pięknem nienaruszalności i kryje w sobie tajemnicę, którą nawet trudno nazwać.
Jestem mocno związana z tym fragmentem Europy i bardzo dobrze się w nim czuję. Wiele już zobaczyłam, dużo mogę o nim powiedzieć i mimo, że to taki mały świat, to wciąż czuję, że mnóstw do odkrycia przede mną.
Może ktoś szuka miejsca, które go zauroczy, może ma dość zaludnionych plaż riwiery olimpijskiej lub francuskiej, albo chodzenia po wytyczonych szlakach. Może uwielbia dzikie przygody, kontakt z tubylcami i poczucie, że daleko jest od domu... Albania to nie idealny cel turysty - urlopowicza (choć w tym kierunku poczyniono już wielkie postępy), ciągle małymi krokami goni Europę, ale jeśli fascynować ma to co świeże, nieznane, zmuszające do myślenia to zapraszam... poznasz Albanię moimi oczami, czasami patrzącymi z uwielbieniem a innym razem z nadzieją, że zmiany nadejdą szybciej niż pesymiści wróżą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz