Tak to już jest, że jak coś się nie zna, albo sprowadza do jednego mianownika uogólniając, doprowadza sie to do sytuacji, kiedy powstają nieprawdziwe osądy albo powtarza się teorie na zasadzie 'gdzieś słyszałem', 'ktoś mówił', 'gdzieś czytałem'. Pamiętam jedno z przykazań mojej najlepszej bo skutecznej (skoro zostało mi to w głowie) polonistki z liceum, która powtarzała, że lepiej nic nie mówić jeśli mamy stosować słowa: gdzieś, coś, ktoś, kiedyś...i chyba coś jest na rzeczy, bo zabawa w taki głuchy telefon, często rodzi stereotypy a od nich niedaleko do dyskryminacji... To tyle teorii, chciałam Wam tylko pokazać, że to iż wie się niewiele wcale nie upoważnia nas do tego by uważać to za świętą prawdę.
Skąd taki tytuł wpisu?
-po to by udowodnić Wam, że stereotypowo znaczy często nieprawdziwie, a rzadziej prawdziwie;
po to by uświadomić sobie, że by coś oceniać trzeba to znać co najmniej w 80%, a tych 20% ciągle poszukiwać;
-po to by chcieć coś poznać a nie z góry zakładać, że nie warto;
-po to by uwierzyć w to, że pierwsze wrażenie to ułuda.
Albania warta jest wyzbycia się stereotypów, inaczej nie uda nam się ją naprawdę poznać, zrozumieć nie mówię już o polubieniu. Wiem, że każdy z nas jest inny i nie wszystkich przekonam do zainteresowania się tym małym krajem, ale ze stereotypami warto walczyć zawsze i wszędzie:) Jest ich wiele i pewnie tylko na kilka uda mi się teraz wpaść, ale parę nie znaczy niewystarczająco by pokazać Wam jaka kręta jest droga, która prowadzi do nieprawdy...
- Albania to kraj wojen domowych - no i tutaj można znaleźć się w przysłowiowej kropce, bo rzeczywiście parę ich na koncie historii jest ale to nie znaczy, że ludzie zabijają się tam nawzajem. Każdy historia wymaga czasami większych lub mniejszych poświęceń, ale pamiętajmy że jeśli każdorazowe demostracje, czy 'powstanie' nazywać będziemy wojnami domowymi, to w Polsce mieliśmy ostatnio parę np. 'wojnę o krzyż'. Podsumowując, Albańczycy nie wybijają się wzajemnie na ulicach Tirany, każdy ma prawo do swojego zdania i opinii, a wojenne ścieżki mają miejsce wyłacznie w parlamencie, gdzie posłowie nie czają się 'dać sobie po ryju'.
- Albania brała udział w wojnach jugosławiańskich, albo jak kto woli bałkańskich - wiem, że istenieją podobno źródła świadczące o tym, że w latach 90' ubiegłego wieku były na terenach Albanii więzienia gdzie przetrzymywano serbskich bojowników, ale to teoria równa teori o 'amerykańskich bazach w Polsce' (a więc wiemy tyle co nic) i ma się to tak do udziału Albanii w wojnach podczas rozpadu Jugosławii jak udział Polaków w działaniach w Gruzji.
- Kosowo to Albania, Albania to Kosowo. Polak z Węgrem dogada się jako tako, powiedzmy 'łapu capu' i podobnie wygląda bliskość języka Kosowarów z albańskim. Obie nacje muszą się nieźle naprężyć żeby wzajemnie wychwycić podobne słówka, ale w biegłej mowie jedni drugich nie rozumieją, wierzci mi - byłam świadkiem wielu takich spotkań. Kosowarom bliżej do Albanii, ale Albańczykom już o wiele dalej do Kosowa...
- Albańczycy są gotowi oddać krew za swoich braci z Kosowa. Oczywiście jedni drugim kibicują i nazywają siebie braćmi, ale w praktyce Albańczycy niewiele interesują się Kosowem, jedyne co robią to nadają ze swojej DigitalAlb kanał informacyjny dla Kosowa.
- Albańczyk to tyran, mąż = władca, pan domu, król wioski. Śmieję się z takich powieści, choć przyznaję, że dla chcącego nic trudnego i jeśli chłopak wychowany w patriarchalnej rodzinie wyjeżdza ze wsi do Aten, Rzymu czy Lizbony to nie trudno o to by oceniać go jako przybysza z kosmosu. Dziewczyny zakochują się w takim facecie a później wypłakują się na forach jacy to Albańczycy są źli. Widziały gały co brały, takiego typa znajdzie się też w Polsce, we Francji czy Brazylii wystarczy tylko w porę się zorientować i spakowac torbę, a nie opłakiwać przez całe życie naród albański.Nigdy nie pokuszę się o charakterystykę albańskich mężczyzn, mogę jedynie zastanowić się nad kulturą, obyczajami całego narodu, choć i to będzie trudne zadanie w dzisiejszych czasach, kiedy globalizacja znaczy 'dream come true'...
- W Albanii stosuje się kanun, a w nim prawo wendety. To jedna z najlepszych bajek o Shqiperii... Kanun to taka biblia albańskiego prawa, która dziś jest już na półkach archiwalnych, prawo wendety a więc odwetu nie ma racji bytu, a to że ktoś sam wymierza gdzieś sprawiedliwość jest zwykłym przestępstwem i jest karalne...
- Albania znaczy bieda. Jakby ten skrawek Europy, wkleić zamiast naszego województwa gdzieś na Wschodzie Polski to pasowałby jak ulał. Istnieją miasta bogatsze, kurorty turystyczne, centra akademickie, zamknięte osiedla bogaczy, ale są też biedne wioski, skorumpowane władze stolicy, ludzie walczący o godne emerytury. Nie przeczę, że Albania to kraj nie galopujący do nowoczesności, ale wszystko ma swój czas i miejsce, może to i lepiej, że są jeszcze miejsca w Europie gdzie można odetchnąć i żyć biednie - nie zrzędząc...
- Albania to kraj starych mercedesów... hahahah...ja powiedziałabym że na ulicach Tirany jeżdżą modele 'mesiów', których w Polsce na co dzień się nie widuje. Podczas zeszłego lata włoska telewizja pokazywała statystyki, z których wynikało, że Mercedesów klasy E najwięcej jeździ w Albanii.
To tyle ile na dziś przyszło mi do głowy, macie jakieś inne pomysły?
Pamiętajcie zanim komuś przykleicie etykietę, warto sprawdzić jej termin ważności...:)
Równie dobrze patrząc na to zdjęcie zrobione około 15 lat temu możemy twierdzić, że Albania to kraj, w którym krowy mieszkają w busach - burżuazja...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz