czwartek, 7 kwietnia 2011

Albania from the air


Dzikość i chęć uporządkowania wszystkiego w kilka miesięcy (uwaga dotycząca opozycyjnej parti). Piękno a zarazem niezwykła brzydota czychająca w wielkich miastach, na okurzonych ulicach, zasyfionych targowiskach. Albania to kraj niezwykłych kontrastów, gdzie czarne miesza się z białym a woda nie gasi ognia i jeśli ktokolwiek wybiera się do tego cudownego kraju z wydrukowanym planem albo z elegancką walizką to zobaczy jedynie to co chce zobaczyć, a więc Albanię a nie prawdziwą Shqiperię...
Albania to takie magiczne miejsce, które oceniam już z nieco innej perspektywy niż normalny turysta, może i dlatego że nigdy nim nie byłam. Po przekroczeniu granicy grecko-albańskiej, ktoś mógłby stwierdzić że nagle zmieniają się światy, rzeczywistości i o ile jest to prawdziwe, to niestety nijak ma się do twierdzeń zdartej płyty, że w Albanii ktoś kręci korbką a w Grecji działają automatycznie komputery. Przyjmowanie takiego punktu widzenia świadczy wyłącznie o braku wiedzy na temat jednego i drugiego kraju.
Tajemniczość Albanii, czy jak kto woli - swoista dzikość, to element zupełnie obcy wszystkim innym krajom Europy. Kosowo może i ma swoją surowość ale nie ma czym się pochwalić, Czarnogóra zapiera dech w piersiach ale traci już swoją enigmatyczność itd.  Za to Shqiperia na stałe posiada taki magnes, który przyciaga tych, dla których piękno ma zupełnie inny wymiar, bo tu jest niewydeptane, niezasuszone ani niezmanierowane do potęgi antycznego, nietykalnego Akropolu. Albanię można dotknąć, poczuć, smakować i robić to stale bez obawy, że coś się uszkodzi...
Moje odczucia jakie towarzyszą mi podczas każdorazowej wycieczki do tego kraju, związane są z pewną swobodą. Ludzie zaczynają się do siebie uśmiechać, mniejsza ilość zasad powoduje pewien chaos a jednocześnie tworzy tolerancję i zwyczajowość, co o wiele bardziej sprzyja zwariowanym wypadom. Zdaję sobie sprawę z tego, że Albania nie wszystkich zachwyca, że nie każdy się nią zainteresuje, ale wierzę, że wielu zakochało się w niej tak jak ja, często ślepo i wiernie...
Na polskim rynku (kiedyś Wam już o tym wspominałam) wciąż mało jest albumów czy książek, które na tyle zainteresowałyby czytelników, by spakować plecak i spędzić tu wakacje, czas wolny... a szkoda.
Wytrwali radzą sobie jednak świetnie, bo dzięki internetowi możemy najpierw zobaczyć gdzie warto być, by potem się tam osobiście zjawić. Dziś mam dla Was taki mały wycinek pięknej Albanii i to w dodatku z góry. Sama posiadam taki album, kosztował mnie cholerne 40euro, no ale często go oglądam więc warto było:) 
ZAPRASZAM NA  ALBANIA FROM THE AIR