niedziela, 27 lutego 2011

stereotypowo

Tak to już jest, że jak coś się nie zna, albo sprowadza do jednego mianownika uogólniając, doprowadza sie to do sytuacji, kiedy powstają nieprawdziwe osądy albo powtarza się teorie na zasadzie 'gdzieś słyszałem', 'ktoś mówił', 'gdzieś czytałem'. Pamiętam jedno z przykazań mojej najlepszej bo skutecznej (skoro zostało mi to w głowie) polonistki z liceum, która powtarzała, że lepiej nic nie mówić jeśli mamy stosować słowa: gdzieś, coś, ktoś, kiedyś...i chyba coś jest na rzeczy, bo zabawa w taki głuchy telefon, często rodzi stereotypy a od nich niedaleko do dyskryminacji... To tyle teorii, chciałam Wam tylko pokazać, że to iż wie się niewiele wcale nie upoważnia nas do tego by uważać to za świętą prawdę.
Skąd taki tytuł wpisu?
-po to by udowodnić Wam, że stereotypowo znaczy często nieprawdziwie, a rzadziej  prawdziwie;
-po to by namówić Was do tego, żeby na Albanię spojrzeć na nowo, zapominając o tym wszystkim co się już wie;

Wielkie albańskie wesele

Mam dziś dla Was coś, co nieodłącznie kojarzy mi się z albańskim latem - wesele:)
Albańska tradycja weselna to coś o czym nie da się nie pamiętać, jeśli się je przeżyło... Mówi się o wielkich greckich weselach, ale to nic przy albańskiej organizacji tego święta. Nie chcę za bardzo wnikać w relacje między państwem młodym, bo to wciąż wyłamuje się z kanonu nowoczesności- kiedy dwoje ludzi bierze ślub "bo tak trzeba", "bo już czas". Muszę jednak przyznać, że to nie rzadkość i często bywa tak, że w całym procesie wzajemnego poznawania się przyszłych narzeczonych bierze udział wielu swatów, którzy organizują spotkanie obu rodzin, towarzyszą w zapoznaniu i na końcu idą prosić o rękę do rodziny dziewczyny. Oczywiście, dziś już wielu młodych nie korzysta z takiej pomocy i sami się zakochują, odkochują i proszą o rękę, ale co nieco zostało ze starej tradycji.
Zacznijmy więc od zaręczyn : no więc zakochana dziewczyna i chłopak opowiadają w swoich domach o wybranku, po czym najważniejszy w rodzinie, najczęściej ojciec, bada pochodzenie nazwiska i opinię danej rodziny.

co wiemy?


Co Polacy wiedzą o Albanii? Niewiele...
Pamiętam, kiedyś próbowałam na poczcie we Wrocławiu wysłać kartkę świąteczną do znajomych z Tirany. Pani przy okienku biorąc kopertę zapytała się: "Albania jest w Azji czy w Ameryce"? Co do Ameryki, powiedzmy jeszcze, że mogłaby mieć na myśli Albany City ale skąd wzięła Azję nie potrafię wyjaśnić.
Przyznaję, że w Polsce nie mamy dużego wyboru wśród przewodników dotyczących Albanii. Samej dotąd udało mi się zdobyć tylko dwa, jeden pochodzi z wydawnictwa National Geographic a autorem drugiego jest Tibor Dienes. Mimo wszystko mało nie znaczy niewystarczająco, a jak się chce to można doszukać się w internecie wielu informacji w języku angielskim. Przestrzegam jednak przed ślepym zaufaniem do wszelkich opinii, do wielu należy stosować zasadę: "nie uwierzę jeśli nie zobaczę"...
Zacznijmy więc od podstawowych informacji:

Dlaczego Albania?

Bo to jeden z ostatnich krajów Europy, który corocznie nie jest nawiedzany przez miliony turystów. Ciągle czuć w nim świeżość, a będąc w wielu miejscach ma się świadomość, że to nie to samo co kamienie Akropolu wydeptywane przez zwiedzających, czy Wieża Eiffla, na którą tysiące patrzyło z dołu. Trudno jest też powiedzieć, że Albania ma tzw. "wzięcie" w biurach podróży -  i nie zdarzyło mi się w Polsce zobaczyć na witrynie jednego z nich, propozycję zorganizowania takiej wycieczki.
A szkoda... bo ten kraj, to jeden z niewielu na Starym Kontynencie, który wciąż pachnie pięknem nienaruszalności i kryje w sobie tajemnicę, którą nawet trudno nazwać.
Jestem mocno związana z tym fragmentem Europy i bardzo dobrze się w nim czuję. Wiele już zobaczyłam, dużo mogę o nim powiedzieć i mimo, że to taki mały świat, to wciąż czuję, że mnóstw do odkrycia przede mną.
Może ktoś szuka miejsca, które go zauroczy, może ma dość zaludnionych plaż riwiery olimpijskiej lub francuskiej, albo chodzenia po wytyczonych szlakach. Może uwielbia dzikie przygody, kontakt z tubylcami i poczucie, że daleko jest od domu... Albania to nie idealny cel turysty - urlopowicza (choć w tym kierunku poczyniono już wielkie postępy), ciągle małymi krokami goni Europę, ale jeśli fascynować ma to co świeże, nieznane, zmuszające do myślenia to zapraszam... poznasz Albanię moimi oczami, czasami patrzącymi z uwielbieniem a innym razem z nadzieją, że zmiany nadejdą szybciej niż pesymiści wróżą...